Dla tych co nie wiedzą, skąd wzięło się ADHD, konieczny seans dla wszystkich co mają dzieci i tak bardzo lubią słodycze:
https://www.youtube.com/watch?v=leVEDIvjLUo
Organizm tworzy z cukru glukozę i jest ona bardzo potrzebna (dla czerwonych ciałek krwi, mózgu), aby przeżyć. Natomiast nadmiar glukozy jest niezwykle szkodliwy. Glukoza w mózgu jest metabolizowana do metabolitów opio-pochodnych. Czyli coś, co jest zbliżone do narkotyku. Zabierz cukier dorosłemu bądź dziecku. Będzie agresja, cierpienie. Dziecko będzie chodzić po ścianach. Po kilku dniach dziecko się wyciszy, uspokoi – zniknie ADHD.
Czemu organizm łaknie czegoś słodkiego?
Jak napijemy się czegoś słodkiego, to szybko w naszej krwi poziom glukozy wzrasta zbyt mocno, wtedy trzustka wydziela dużo insuliny, aby spowodować spadek poziomu glukozy do poziomu właściwego. Ale ze względu na zjawisko histerezy nawet jeśli poziom glukozy spadnie do poziomu właściwego, to trzustka nadal wydziela insulinę. Wtedy poziom cukru spada poniżej poziomu normalnego i wtedy zaczyna nas ciągnąć do słodkiego, bo mamy za mało glukozy (za dużo wydzieliło się insuliny). I tak w kółko ćwiczymy trzustkę.
Za każdym razem, kiedy występuje taki pik cyklu, komórki naszego organizmu uodparniają się na działanie insuliny. Mija kilka lat. Mamy coraz większy problem, aby coś z cukrem zrobić przy takim piku, bo organizm staje się odporny na insulinę. Czyli cukru wrzucamy tyle samo, natomiast ponieważ organizm się uodpornił na insulinę, to insulina produkowana przez trzustkę nie obniża poziomu glukozy. Mamy cukrzycę typu drugiego.
Siła działania insuliny spada. Wtedy trzustka reaguje tak, że zaczyna tworzyć więcej komórek z insuliną. Czyli glukoza stymuluje trzustkę, aby tworzyła więcej insuliny. Ale przychodzi moment, gdy jest za dużo insuliny w organizmie. Ta sama glukoza, która kiedyś stymulowała trzustkę do wytwarzania insuliny, zaczyna stymulować trzustkę do zaprzestania wytwarzania insuliny, jako że jest jej już za dużo. Czyli cukrem niszczymy trzustkę. Organizm ma za dużo insuliny. Dlatego po pewnym momencie następuje uodpornienie organizmu na działanie insuliny, ale też jest jej coraz mniej – prosta droga do cukrzycy.
Organizm nie potrzebuje wcale dużo węglowodanów.
Prosty test: przez 3 dni nie jeść wcale węglowodanów i mierzyć sobie poziom ciał ketonowych w moczu. Powstają one gdy tłuszcze spalają się w sposób niepełny przy niedoborze węglowodanów. Widać je na paseczku do badania ciał ketonowych – zaczyna on ciemnieć. Czyli jest za mało węglowodanów w stosunku do tłuszczów. Potem jak włączamy sukcesywnie węglowodany do diety, to paseczek zaczyna powoli wracać do normy. Poziom ciał ketonowych po kilku dniach jest tak niski, że znikają (nie widać ich) – to jest punkt pracy Twojego organizmu. Więcej węglowodanów jest niepotrzebne. I można się zdziwić, jak to jest mało.
25g cukru to jest 5 łyżeczek. Mało kto poda dziecku bezpośrednio 25g cukru rozpuszczone w 150ml wody. Ale takie ilości cukru są we wszelkiego rodzaju jogurcikach (nie naturalnych, tylko smakowych), a te są bardzo chętnie podawane dzieciom. Czy takie małe soczku 200ml. I tu już jakoś to przechodzi – dziecko oczywiście zje chętnie. A co z resztą cukru podawanego w ciągu dnia? W owocach, batonie, chrupkach na śniadanie, a jeszcze lizaczek, czekoladka, cukierek? 4 soczki 200ml dziennie to jest 16 łyżeczek cukru (rozpuszczonego w wodzie) – pół szklanki.
Jest nawet gorzej. Cukier (taki kupowany na kilogramy jak również używany w przemyśle spożywczym) składa się z glukozy i fruktozy. A fruktoza jest organizmowi w ogóle zbędna. Jest to biała śmierć. Niewiele osób wie, że jest ona metabolizowana tak jak alkohol. Różnica jest taka, że alkohol jest metabolizowany także w mózgu – stąd upijanie się. Ale szlak metaboliczny fruktozy i alkoholu w wątrobie wygląda tak samo. Zatem fruktozą można doprowadzić do stłuszczenia wątroby. Fruktoza działa bardzo zapalnie – sprzyja powstawaniu stanów zapalnych. Miliony ludzi jest chorych na cukrzyce. Żyją w ciągłym, przewlekłym stanie zapalnym – chorym na cukrzycę radzi się, aby słodzili herbatę fruktozą. Dlatego, że jeśli potem zbada sobie poziom glukozy we krwi, to ten poziom jest w normie, a więc słodzić można (teoretycznie) – taki chory dobija się zdrowotnie, słodząc fruktozą.
Fruktoza doprowadza do tego, że jest tzw. nieenzymatyczna glikacja białka – białko łączy się z fruktozą i ta molekuła białka jest bezużyteczna dla nas – organizm nie potrafi wbudować (wykorzystać) tego białka. A dziecko potrzebuje dużo białka, bo jego organizm się rozwija. A my cukrem niszczymy to białko.
Dla dorosłych jest inna krzywda – powstają substancje, które przyspieszają starzenie komórek – szybciej, niż to wynika z samej biologii.
Reasumując – dziecko może pić samą wodę. Cukier i tak przyjmuje w innych produktach spożywczych, nie trzeba mu tego go dostarczać dodatkowo.
Dodatkowo cukier powoduje zakwaszenie organizmu. Aby się odkwasić, organizm zużywa własne zasoby pierwiastków, m.in. wapń. Pobiera go z zębów i kości. Dlatego przy dużym spożyciu cukru najpierw lecą zęby.
Ważna rzecz: rano organizm jest bardziej odporny na działanie insuliny niż po południu. Zatem organizm rano nie potrzebuje glukozy (cukru). A co robimy – zalewamy dzieci cukrem (węglowodanami), np. słodkie płatki.